Czyli historia z cyklu jak nasza „babcia” zapi….dziela🤣😂 Przeczytajcie sami 🙂
„Choć nie przepadam za niskimi temperaturami, które z drugiej strony są cudowne do biegania, nordicowania, a dla niektórych nawet do kąpieli – postanowiłam pojechać do Lublińca na V półmaraton NW. Trochę się obawiałam, bo dawno nie byłam na zawodach, a dziewczyny, które chodzą są naprawdę mocne! Ale jest! Udało się – 2 miejsce w kategorii i 4 open…
Ale nie o to chodzi. Największą radość i miód na sercu sprawił mi fakt, że doszłam dziewczyny bardzo silne które przez 3 okrążenia pozostawały poza zasięgiem mojego wzroku. Nie myślałam, że to zrobię, a jednak! I to jest takie moje małe zwycięstwo…babcia jednak jeszcze nie idzie do lamusa😀😀😀😀😀”
Wioletta, do „lamusa” jeszcze daleka droga i nie jeden „ważny” krok przed tobą ! Gratulacje 👍👏🏅