Większość z nas wystartowała na połówce, a Mariola i Adrian na 10 km. Oprócz tego odbywały się jeszcze biegi na 5 km, sztafeta, nordic walking, biegi dla dzieci, także dla każdego coś miłego. To, że trasa będzie wymagająca wiedzieliśmy już wcześniej, a do tego doszedł straszny upał, choć poranny deszcz dawał nadzieję na lekki oddech od tropików. Niestety stało się inaczej. 🌞
🌞
🌞
Podejście to tego biegu okazało się zupełnie różne. Jedni pobiegli na maksimum swoich możliwości i osiągnęli wyniki zupełnie różne, bardzo dobre albo np. jak ja najgorsze w życiu. Szczególne brawa dla Marioli, która jak zwykle pokazała klasę i zajęła 3 miejsce w swojej kategorii na dyszkę. W tym upale … czapki z głów. 💪
💪
💪
A inni …
Niekonwencjonalnie bieg zaliczył Mariusz z dziewczynami, którzy pozwiedzali miasto, poopalali się, pojedli, popili, a jak dotarli do mety to czekała tam już tylko ekipa #czeladzbiega i puste pudełka po medalach. 😁
To co działo się na mecie to temat na osobną historię, a może nawet krótki esej. Medale nie z tych biegów, wydawane w folii bąbelkowej, a no koniec ich brak, brak wody i ogólny chaos to na pewno porażka organizatorów. No ale my pamiętliwi nie jesteśmy, pierwsze koty za płoty, za rok na pewno się poprawią.
Brawa dla całej ekipy za walkę w tych tropikach. 💪
🏃♂️
🏃♀️ PS Mariusz przeszedł wyrywkowe badania psychiatryczne na mecie, podobno wszystko OK.
//MB