W niedzielę 7 października po raz pierwszy zmierzyłem się oficjalnie z dystansem 21 km na biegu “PKO Półmaraton Silesia”.
Plan był ambitny 🙂 – przekroczyć linię mety. Delikatnie zestresowany stawiłem się na starcie z kilkoma bardziej doświadczonymi koleżankami i kolegami z grupy #czeladzbiega; Izą, Wiolą, Mariolą oraz Timofey i Grzegorzem.
Pogoda w tym dniu nadrobiła zaległości z całego tygodnia – było ciepło i słonecznie. Chyba wszyscy odetchnęli z ulgą kiedy schowało się za chmurkami 😀 . Na trasie było mnóstwo osób dopingujących, grała muzyka były nawet Siemianowicki tygrys przybijający piątki. Moim zdaniem oklaski za najlepszy doping należą się grupie B. Pozytywnie zaskoczyło mnie też przywitanie na mecie biegu, pewnie duży wpływ na moje odczucie ma to że jest to pierwsza tak duża impreza w której brałem udział, ale cheerleaderki i zawodnicy futbolu amerykańskiego, oklaski ludzi na trybunie zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie 😍
Chwila odpoczynku i trzeba było się wracać do domu. Samochód był zaparkowany koło SCC więc musieliśmy skorzystać z darmowej komunikacji miejskiej. Dzięki jeździe w tym tramwaju zrozumiałem co to znaczy czuć się jak sardynki w puszce 😉
A teraz podziękowania, które przede wszystkim należą Izie oraz Grzegorzowi, którzy zadbali o to żebyśmy mogli dostać się na to biegowe “święto” jak i szczęśliwie z niego wrócić.
relacja – Michał Pernikoza