Sobota 29 grudnia – ekipa z Czeladź Biega w składzie Kasia, Piotr i Ja ma w planie start w 2 Biegu śladami Żubra.
Jeszcze po drodze na miejsce w Tychach czeka na nas Alek Runner, który tego dnia pracuje na trasie jako fotoreporter. Na miejscu szybki odbiór pakietów i tu pierwsza niespodzianka. Piotr , który planował start w Nordic Walking został zapisany na bieg i to na 12 km. Szybko decyduje się że da radę i biegnie 🙂. Jeszcze tylko chwila rozgrzewki i startujemy. Początek trasy to asfalt ale po 1 km wbiegamy w las i błotko. Sama trasa okazuje się bardzo malownicza – zresztą równie malowniczo wyglądały nasze buty i spodnie po biegu 🙂.
Do pokonania mieliśmy 2 pętle po 6 km. Większość trasy prowadziła lasem i trzeba przyznać że bardzo miło się przez ten lasek przemykało. Pętla minęła szybciutko. Na początku drugiego okrążenia biegliśmy w dwójkę. Generalnie zaczęliśmy jakby „siadać” – może to myśl że mamy przed sobą jeszcze raz ten sam dystans? Wtedy jednak wydarzyło się coś, co nas zmotywowało. Przed jednym z domów stało dwóch malutkich chłopczyków z tatą i kibicowali biegnącym. Kiedy ich mijaliśmy jeden z maluszków oznajmił: „tatusiu a oni to chyba już są zmęczeni” 🙂. Tylko spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem i od tego momentu wróciła radość z biegu. Nie ma to jak motywacja 🙂. Około 9 kilometra dogoniliśmy jeszcze jednego zawodnika i już resztę trasy pokonaliśmy razem. Dla urozmaicenia zawodów na jakieś 1,5 km do mety zaczęliśmy się próbować. Systematycznie przyspieszaliśmy zapewne licząc że ktoś z nas odpadnie. Nic takiego jednak nie miało miejsca dlatego widząc już metę postanowiłem finiszować. Manewr ten pozwolił mi na zgubienie jednego towarzysza niedoli ale drugi okazał się zbyt mocny. Jego kontra była piorunująca – zdołałem tylko wydusić ciche „ała” jak przemknął obok mnie. Próbowałem dotrzymać mu kroku ale nie było już szans żeby go dopaść. Na mecie przez kilka sekund próbowaliśmy złapać oddech. Dla mnie satysfakcją była reakcja mojego „rywala” na finiszu. Odwrócił się i mówi: „KTÓRY TO LECIAŁ ZA MNĄ!” – no ja – odpowiadam nieśmiało. No to szacun – i przybijamy sobie piątkę. I to jest właśnie całe sedno tej zabawy .
Nie sposób tu nie wspomnieć o medalu, który zdaniem większości jest wyjątkowej urody. Należą się wielkie gratulacje dla Piotra, który ukończył bieg na 12km pobijając tegoroczny rekord na 10km. Wielkie brawa tym bardziej , że nie szykował się na bieg tylko na NW. Kasia również dopięła swego – pobiła życiówkę na 10 km. Gratulacje!
– relacja Łukasz Kaszuba 🙂