Sosnowiecki bieg „Harpagańska Dycha” od kilku tygodni był traktowany przez nas jako oficjalne rozpoczęcie sezonu. Niebieska ekipa Czeladź Biega tłumnie stawiła się na starcie. Pogoda genialna – prawdziwie wiosenna. Stąd też uśmiechy na twarzach, w powietrzu czuć atmosferę biegowego święta. Oj będzie się dzisiaj działo! Wszyscy podkreślają, że na tym biegu życiówka „wpada” sama. No to zobaczymy 🙂.
Dziś rywalizacja jest wyjątkowa bo również w kategorii drużynowej – liczna ekipa Czeladź Biega pomalowała przed startem teren stadionu na niebiesko swoimi strojami. Musi być dobrze! Godzina 11 – czas na start i ruszamy! I to jak ruszamy! Szybko a nawet bardzo szybko. Wysokie tempo udaje mi się utrzymać przez 2 km niestety na 3 kilometrze coś zaczyna łapać łydka. Nie no zaraz zejdę z trasy… Ej weź – jakie zejdę? Dla drużyny biegniesz… No dobra… Coś w trakcie biegu robić trzeba więc sobie taką pogawędkę sam z sobą ucinam w myślach. I tak zlatuje dystans – już mijamy ślimaka i wbiegamy na górkę. Żar z nieba się leje, słońce pali, nogi palą – nie no jest super 🙂.
Rzeka biegaczy sunie dalej ulicami Sosnowca. Byle do Stawików – myślę. Tam to już z przysłowiowej górki. W końcu są upragnione Stawiki – nogi już na wykończeniu, sił brak ale co tam – biec trzeba. Jeszcze trzeba się trzymać bo zaraz będzie polowanie – obiektyw aparatu mnie nie minie a wyglądać na zdjęciu trzeba. Gdzieś w okolicy bramy stadionu mam wrażenie że chyba mi się obwody przegrzały bo słyszę wrzawę jakby już miała być meta. A to jeszcze gdzieś ponad 2 km. Czyżbym słyszał już głosy? Może zwolnię lepiej? Wrzawa jednak narasta i chyba jest rzeczywista a nie urojona? Uff w końcu się wyjaśnia sprawa – to fantastyczna strefa kibica dała genialny pokaz jak dopingować umierającym na trasie. Aż przykro było oddalać się od tego miejsca ale co zrobić? Meta do mnie nie przybiegnie (hmmm szkoda trochę). Ostatnie 2 km to już walka z samym sobą i wypatrywanie „gdzie ten stadion!!!”. I jest ci on – upragniony stadion z mięciutką trawką, na którą padnę jak tylko przebiegnę pod balonem mety 🙂 Tak jest udało się! Jest meta! Żyję !!!
Pozostaje jeszcze posiłek i wspólne świętowanie. Czeladź Biega jak zwykle może poszczycić się sukcesami sportowymi. Były życiówki, były miejsca na podium w kategorii nordic walking dla Joli oraz Kasi. Jak sie okazało w klasyfikacji drużynowej również otarliśmy się o podium zajmując 4 miejsce. Brawo drużyno!
relacja Łukasz Kaszuba
Foto: MB Foto, Fotokompozytor – Fotografia ślubna i sportowa