Półmaraton Dąbrowski dla wielu z nas miał być testem jak udało się przepracować zimę. W tym roku Czeladź Biega wystawiła drużynę w klasyfikacji drużynowej a to zapowiadało walkę o wyniki 🏆
Nie mogło również nas zabraknąć na trasie NW. Pogoda okazała się łaskawa – miła temperatura oraz słoneczko zachęcały do biegu. W takich warunkach bieg zapowiadał się przyjemnością. Wsiedliśmy do kawalkady autobusów, które wywiozły nas nie wiadomo gdzie. Jechaliśmy na tyle długo że zaczęliśmy się zastawiać czy nie nastąpiła pomyłka i czy przypadkiem dziś nie będzie bieg maratoński? 😂
Przed startem obowiązkowe zdjęcie i ruszamy! Pierwsze kilometry wręcz szalone. Takie tempo na półmaratonie?!? No nic – biegniemy.
Po kilku kilometrach wbiegamy na Pogorię IV. Widoki są przepiękne. Słoneczko świeci, woda skrzy się od jego promieni. Na wodzie unoszą się łódki a ptactwo wodne dodaje zbiornikowi życia. Podziwiam widoki i nagle widzę punkt wodny gdzieś
koło 6 km. Jak to szybko zleciało! Udało mi się podczepić pod biegacza, który prowadził koleżankę na konkretny wynik. Widziałem że musi to być mocny biegacz i doświadczony – postanowiłem troszkę się przy nim nauczyć i biec w ich tempie.
Biegło mi się bardzo swobodnie ale myślę że może zapytam się na jaki czas biegną? 1:35 – odpowiadają. Oj to za mocno ale co tam póki mogę to biegnę. Gdzieś w okolicy 8 km zaczynam odczuwać że ich tempo już mi nie odpowiada – gdzieś muszę szarpać, zwalniać. Jakieś może 500 metrów biję się z myślami – czy faktycznie chcę ich wyprzedzić? A co mi tam – lecę!
Dziękuję Wam za pomoc na tych pierwszych kilometrach. Dalszy bieg przebiega przyjemnie. Słoneczko świeci, wiaterek wieje z boku i miło chłodzi – widoki są dalej wspaniałe. Nic tylko biec. Nadszedł 11 km i przychodzi czas na zrobienie rachunku zysków i strat. Jak tam nogi? Hmmm – całkiem dobrze. Jak tam oddech? Nie no fantastycznie – nawet sobie mogę
pogawędki ucinać. To co dalej? Zostało 10km – pomyśl sobie że chcesz je przebiec w jakieś 45 minuta. Dasz radę? W sumie to nie widzę powodu, dla którego miałbym nie dać. No to pij ta wodę i leć!!! Nie ma zwalniania!!! No dobra już dobra lecę dalej.
Nie wiem kiedy mija 15 km – potem nagle jestem na wiadukcie i zaraz na długiej prostej gdzie już na horyzoncie widać cel – już widać zjeżdżalnie Nemo. Górka o której wszyscy mówili wydała mi się płaska. Nie wiem
czemu byłem przekonany że jeszcze trzeba wbiec na wiadukt tuż obok hali a tu nagle niespodzianka – przed wiaduktem już zakręt do parku. Nie no jak tak to trzeba lecieć 🙂 Końcówka to już czysta przyjemność – wiatr we włosach, muchy w zębach i ciekawość na jaki czas to ja przybiegnę (bo standardowo nie spoglądałem na zegarek). Ostatni podbieg mijam sprintem zagrzewany głośnymi! okrzykami naszych kolegów z czeladź biega, którzy dopingowali nas na mecie – oj daliście popis – wielkie podziękowania dla Was 👍
I już jest meta – o dziwo dziś nie aż tak upragniona bo naprawdę biegło mi się bardzo dobrze i aż szkoda było kończyć. Do tego udało się wykręcić życiówkę 🙂 Czego chcieć więcej?
Ogólnie cała drużyna spisała się fantastycznie. Życiówki się posypały a zespołowo zakończyliśmy rywalizację na 4 miejscu ! Nasi reprezentanci w NW również nie zawiedli – niezawodna Jolanta stanęła na 3 stopniu podium w kategorii wiekowej. Brawo 👏👏
Trasa półmaratonu w Dąbrowie Górniczej okazała się bardzo przyjemna – piękne widoki, łatwy profil – jestem pewien że za rok stawię się ponownie na starcie tej imprezy.
relacja Łukasz Kaszuba