8 czerwca, w ten sobotni poranek targały mną skrajne emocje – jechać, nie jechać, chłopie z czym do ludzi? 🤔🤣
Jednak zwariowana decyzja zapadła – jadę stanąć do walki z Najlepszymi Biegaczami w Polsce, ale przede wszystkim zmierzyć się z tą górą no i… jak zwykle dobrze się bawić 🏃♂️
„ELIMINATOR, czyli Rzeźnia w Beskidach” – tak dokładnie brzmiała nazwa tego wydarzenia, która uważam, że wcale nie była przesadzona😐😮
O godzinie 10.00 temperatura powietrza wynosiła 33 stopnie, a start o 12.00!!! W samo południe banda Waryjatów stanęła oko w oko z trudnym przeciwnikiem, jakim jest Góra Czantoria 🏃♀️🏃♂️💪
Pomimo mojego przygotowywania w tym miejscu wychodzą wszystkie braki, niedociągnięcia i rodzą się pomysły tak chore, jak chory był pomysł na start 🙂
Strzał ze szczelby poinformował Nas, że już czas, że lecim szczytować 💪
Pierwszy etap zaliczony, z lekkim zapasem, ale nie pamiętam, kiedy byłem aż tak zmęczony. Niestety po wbiegnięciu trzeba było zbiec na dół, nie kolejką. I tu się zrobił mały problem – odezwała się kontuzja kostki i potrzebowałem pomocy, by bezpiecznie zejść na dół, by móc stanąć na starcie II etapu, który niestety okazał się moim OSTATNIM.
Dotarłem ponownie na górę, szczęśliwy zaległem w leżaku, rozkoszując się pięknem przyrody i czekałem na kolegę Damian Wieczorek, który pokazał klasę biegania górskiego pokonując wszystkie IV etapy 💪💪💪Podsumowując zawody:
1. Było ciężko
2. Było gorąco
3. Świetna zabawa
Ale najważniejsze, to patrz punkt 1 i 2 🤣
#czeladzbiega jest wszędzie tam gdzie jest biegane 🏃♀️🏃♂️💪
relacja Adrian MalinA