W pierwszą niedzielę czerwca po raz drugi odbył się Wizz Air Katowice Half Marathon.
Mimo upalnie zapowiadającego się dnia, wraz z 3 tysiącami biegaczy ekipa Czeladź Biega stawiła się w centrum Katowica koło Spodka.
Pierwszą moją myślą było – nie ważne jak, byle przebiec trasę i się nie usmażyć .
Ustawiłem się dość daleko od startu razem z Łukaszem. Wystartowałem spokojnym tempem, jednak gdy po paru kilometrach zobaczyłem przed sobą pacemakerów z flagą na 2:00 stwierdziłem – upał nie upał tak być nie może.
Na pochwałę z mojej strony zasługuje organizator biegu, który (w przeciwieństwie do pierwszej edycji) zadbał o dużą ilość punktów z wodą. Pierwszym z tych punktów obstawiała wspaniała ekipa w niebieskich koszulkach #czeladzbiega. Polewanie się chłodną wodą na punktach prawie dosłownie ratowało życie. Jak się dowiedziałem już na mecie, niektórzy chłodzili w się bardziej ekstremalnymi metodami. Adrian opowiedział mi o tym jak jeden biegacz przed nim “biegł, przekazał ziomkowi telefon i odbił w prawo zanurzając się w tafli pobliskiego stawiku”. 😂
Na 14 kilometrze byłem tak skupiony na biegu, że okrzyk Doroty Majchrzyk prawie doprowadził mnie do zawału ale za to poprawił tempo biegu. Po zakończonym biegu padła propozycja uzupełnienia straconych kalorii. Z Martą, Olą, Damianem i Maliną zameldowaliśmy się w pewnym fast foodzie ze złotymi łukami w logo. Po wypiciu shake’ów i zjedzeniu lodów pora była wrócić do domu odpocząć.
relacja Michał Pernikoza