VIII Tyski Półmaraton

Poranek 1 września 2019 przywitał nas miłym ciepełkiem. Czeladź Biega w składzie : Wiola, Kasia, Piotrek, Adam, Marcin, Paweł, Michał i Ja zameldowała się dzielnie na starcie.

Start biegu zaplanowano na godzinę 10 ale już o 9 rano temperatura wynosiła około 30 stopni a słońce prażyło bez wytchnienia. To zapowiadało ciężką walkę na trasie. Po ustawieniu się na starcie czekając kilka minut na sygnał startera poczuliśmy już zmęczenie termiczne – a jeszcze się nie ruszyliśmy z miejsca! Wreszcie startujemy. Na początku dziarsko przebieram nogami – wiaterek nieco chłodzi organizm. Taka sielanka trwa tak do około 12 km. Po drodze wspaniali kibice pomagają nam przeżyć zraszając nas ręcznymi spryskiwaczami i innymi wynalazkami, których zadaniem jest lać wodę na biegnących wariatów. Mimo tego, że wody i ochłody jest pod dostatkiem od 12 km zaczynam zdecydowanie słabnąć. Czuję żar lejący się z nieba i drugą falę buchającą od dołu z rozgrzanego asfaltu.

Do 12 km co jakiś czas ucinam sobie pogawędki z towarzyszami niedoli, ale już teraz zaczyna brakować na to sił. Jeszcze do 14 km jakoś się trzymam ale wtedy nagle dopada mnie niemoc. Jakby ktoś wyciągnął wtyczkę. I co najgorsze – właśnie na tym fragmencie była dłuższa przerwa w nawadnianiu… Od 14 do 17 km mój bieg składał się w stały ciąg zdarzeń: 10 kroków – i myśl: „nie no zaraz chyba stanę bo inaczej padnę. Ale dobra spróbuję jeszcze do kolejnego drzewka”. 10 kroków i znowu ta sama myśl. Dopiero na 17 km wmówiłem sobie ej to już tylko 3 km bo ostatni to już się nie liczy weź się ogarnij. Niestety końcówka to powrót na rozgrzaną asfaltową patelnię i do tego bieg pod górkę. Ten fragment trasy wolałbym zapomnieć 🙂

Jednak w końcu wycieńczony docieram na metę. Uffff było ciężko.

Kasia, dla której był to debiut biegowy na tak długim dystansie wykazała się rozsądkiem schodząc z trasy (w tych warunkach mogła nie zmieścić się w limicie). Wielkie brawa za podjęcie wyzwania i czekamy na rewanż ! Kolejni debiutanci Adam i Piotr przetrwali piekło i ukończyli swój pierwszy płaski półmaraton – przy czym Piotr dał z siebie wszystko – jak to się mówi biegł do odcięcia.

Podsumowując Tychy kolejny raz przygotowały dla biegaczy ekstremum. Rok temu potężna ulewa, teraz tropikalne upały… Hmmm zapisać się za rok czy nie 😉 ?

relacja Łukasz Kaszuba

Tyski Półmaraton