13. PZU Bieg Trzech Kopców

Aby poczynić drugi krok do zdobycia Królewskiej Triady Biegowej 2019, wzięliśmy udział w 13. PZU Biegu Trzech Kopców. Jadąc do Krakowa razem z Grzegorzem i Łukaszem, niewiele wiedzieliśmy na temat tego biegu. Wiadomo było tylko, że nie będzie płasko, że impreza jest wychwalana przez uczestników poprzednich edycji i jest częścią triady, przez co 3500 pakietów rozeszło się w pięć godzin od startu zapisów.

W biurze zawodów spotkaliśmy się z Konradem, który był wtedy jeszcze w roli wolontariusza, aby potem również wziąć udział w biegu. Przed startem spotkaliśmy też Marcina, który wykręcił potem bardzo dobry czas. Start biegu był pod Kopcem Krakusa. Widząc dużą ilość biegaczy i dość wąskie alejki jakimi miał rozpocząć się bieg, spodziewaliśmy się, że nie rozwiniemy tu dużych prędkości mimo, iż jest z górki. No i faktycznie tak było. Rywalizacja rozpoczęła się leniwie i dopiero wraz z kolejnymi kilometrami można było złapać swój rytm i miejsce wśród biegaczy. Nie spodziewaliśmy się, że w Krakowie można wytyczyć tak urozmaiconą trasę. Do tej pory przyjeżdżaliśmy do królewskiego miasta na płaskie biegi po asfalcie, półmaratony i maratony, a tu taka niespodzianka. Na tej imprezie był zarówno asfalt, kostka brukowa jak i teren, czyli najeżone korzeniami ścieżki, a nawet wąwóz! Były dające w kość podbiegi i kręte zbiegi. Biegliśmy po ulicach, nadwiślańskich wałach i krakowskich parkach.

Trzynastokilometrowa trasa kończyła się pod Kopcem Piłsudskiego. Tam zmęczeni, ale zadowoleni dostaliśmy pamiątkowe medale, poczęstunek i udaliśmy się w drogę powrotną na Podgórze. Pokonaliśmy ją bardzo zatłoczonym autobusem, podstawionym dla uczestników biegu i kibiców. To był jedyny malutki minus tej imprezy. Reasumując, szczerze polecamy ten bieg. Warto przekonać się osobiście czym potrafi zaskoczyć Kraków.

relacja Izabella Czelladzka

Bieg Trzech Kopców