„Nie wierz nigdy kobiecie …” Oj mieli chłopaki z Budki Suflera rację 😊
Na Żorski Półmaraton Leśny wybierałem się już kilka razy i zawsze było nie po drodze. Wielu chwaliło dość kameralną jak na współczesne warunki imprezę i przyjemną leśną trasę. Tym razem się udało. Iza rzuciła temat, zapisała się jeszcze Mariola, no to dobra, jedziemy.
W piątek doczytałem regulamin, start o 12:00, trochę późno, bo mi się spieszy, a w aucie Mariola … Całą drogę prosiłem, żadnych zwycięstw medali, w open, kategoriach, drużynówce, kategorii ludzi w niebieskich koszulkach … „Spokojnie. Tam jest bardzo silna obsada. Nie mam szans”. No i fajnie 😊 Przy odbiorze pakietów ambitnie informujemy obsługę, ze nie czekamy na losowanie nagród i spadamy. W końcu tych wygranych zegarków mam już tyle, że nawet kot w jednym biega.
Ludzi rzeczywiście mało, w tym część na 11 km. Kurde, żebym tylko nie był ostatni. Iza mnie uspokaja „Nie ja dzisiaj spokojnie, rekreacyjnie, przynajmniej ja będę za Tobą” Ufff …. Niby ostatni będą pierwszymi ale jakoś nie chcę tego sprawdzać. Startujemy z miasteczka, a raczej wioski, przysiółka westernowego Twin Pigs. Pięć atrakcji na krzyż na piętnastu metrach kwadratowych, typowy polski park rozrywki … to jakby ktoś chciał odwiedzić 😊
Zaraz po stracie wbiegamy do lasu i tak przez 21 km. Praktycznie płaska z niewielkimi krótkimi podbiegami trasa nie jest wymagająca. To znaczy na drugim kółku okazało się, że tych podbiegów jest więcej niż na pierwszym 😉 ale to chyba przez mój tryb treningowy i ogólne przygotowanie do biegu 😊. Krajobraz jak u Grzegorza na Murckach więc czułem się jak „u siebie”. Toczę się powolutku do przodu. Iza zgodnie z zapowiedzią zaraz na początku mnie puściła przodem bo ona tutaj tak na spokojnie i w ogóle. No więc toczę się dalej powolutku do przodu jak stara Warszawa na autobanie i co … 18 km a tu na spokojnie prawym pasem wyprzedza mnie Iza radośnie gaworząc z jakimś przygodnie poznanym biegaczem. To by było tyle jeśli chodzi o wiarygodność 🙂
Na mecie wita nas Mariola z okrzykiem „Jestem druga!”. Jak druga? Gdzie druga? „No w Open!” No i to by było na tyle jeśli chodzi o wiarygodność 🙂
Reasumując. Naszym biegaczkom w nic już nie uwierzę. Bieg bardzo polecam. Ja plan wykonałem i do mety dotarłem. Dla Marioli ogromne gratulacje, świetny czas i zasłużone pudło. Dla Barbara Chrzanowska również gratulacje za niezagrożone zwycięstwo i podziękowania za odwiezienie Marioli.
/MB