Ciężkie jest życie biegacza 😉. Jak nie odwołane zawody z powodu pandemii, to od kilku tygodni przychodzi nam biegać w piekielnych upałach.
Nie inaczej było dzisiaj w Michalowicach pod Krakowem..😉
Choc 25 km przynajmniej na papierze nie jest jakimś długim dystansem to w tych warunkach ukończenie go w limicie było nie lada wyczynem.
Do tego bardzo zróżnicowana trasa z licznymi trudnymi pobiegami (jeden z nich nazwano „Mordor” – w sumie bylo 600 m przewyższeń).
Po ostatnich deszczach chwilami było bardzo grząsko, a na zbiegach bardzo niebezpiecznie. Sam cudem uniknąłem dwóch upadków.
Co chwila trzeba było pilnować oznaczeń, gdyż jak się okazało wielu z nas przez nieuwagę, a w jednym przypadku z winy organizatora nadrobiło kilka dodatkowych kilometrów.
Do tej pory nigdy nie zgubiłem trasy na zawodach, a dzisiaj zdarzyło mi się to po raz pierwszy i to aż.. trzy razy przez co dodatkowo zrobiłem ok 1 km.🙈
Zmieściłem się w 3h, a to dzisiaj było moim celem…😉
Czy było warto? Oczywiście, że tak… Choc teraz mam dość biegania, a ochotę na zupełnie coś innego 😉
relacja Grzegorz Klejszta