Już wcześniejszego dnia śnieg i wiatr zapowiadał warunki w jakich chyba jeszcze nie biegałem. Rano było minus 8 na słupku i dosypało 20 cm śniegu. Z trudem udało się wyjechać autem z parkingu.
Na szczęście dotarliśmy z kolegą Radkiem na start na czas. Radek biegł dystans 30 km (Będziesz Kwicoł) a ja na początek wybrałem lajtowe 23 km (Zawiany Pyzdra). Okazało się, że dobrze trafiłem bo na start pojechaliśmy autokarami do Łapszanki, która jest powyżej Niedzicy, czyli do mety większość trasy prowadziła w dół 🙂
Początek był drogą asfaltową, potem gęsiego w górę na szczyt i granią przez łąki i lasy. Śniegu było po kolana i współczuję tym którzy pierwsi przecierali szlak. Ale w górach, na graniach wiało i sypało śniegiem tak, że trzeba było się bokiem do ścieżki posuwać. Oj przydały by się gogle. Niestety z powodu wyżej wymienionego nie dane nam było podziwiać panoramy Tatr. Na szczęście na mojej trasie organizatorzy przygotowali aż trzy punkty żywieniowe bogato wyposażone :). A w OSP Łapszach Niżnych dodatkowo grała orkiestra góralska, obsługa tańczyła i było ogólnie bardzo sympatycznie. Dostałem też na rozgrzewkę coś mocniejszego i pełen energii ruszyłem na ostatnie kilometry, lekko w górę, przez lasy i potem już w dół do Niedzicy. Na mecie zjawiłem się po 3 godzinach i 14 minutach jako 59-ty z mojego dystansu na 190 startujących. W sumie nawet nie byłem bardzo zmęczony.
Polecam ten bieg dla wszystkich średnio zaawansowanych. Ważne aby kije zabrać dla asekuracji.
Leszek Hoły



